JESIEŃ /ZIMA 2015



Wspomnienia  absolwentki   naszej szkoły

Wywiad przeprowadzony z Agnieszką Koratarz - A.K., 13 listopada 2015. Jest  moją ciocią, ale przede wszystkim absolwentką Szkoły Podstawowej  w Młoszowej (w latach: 1984-1992),

J.K.: Czy obecna szkoła różni się od tej, którą pamiętasz ze swojego dzieciństwa?
A.K.: Szkoła podstawowa, do której chodziłam była ośmioletnia. Nie było gimnazjum. Było w niej więcej niż dzisiaj przedmiotów nauczania. Zamiast dzisiejszej techniki były zajęcia praktyczno-techniczne, nie było informatyki - z nią spotkałam się dopiero w liceum. Mniej było zajęć wychowania fizycznego. Obowiązkowym językiem obcym był język rosyjski. W starszych klasach zamiast „przyrody” uczyliśmy się na odrębnych lekcjach: fizyki, chemii, geografii i biologii. Były także lekcje z wiedzy o społeczeństwie. Dzisiaj są dobrze wyposażone sale komputerowe, językowe i inne nowoczesne urządzenia . Kiedyś podstawowymi narzędziami nauczania były tablice i kreda, drewniany cyrkiel czy ekierka. Znacznie skromniejsze były dostępne pomoce naukowe. Głównie wykonywali je nauczyciele, często z pomocą uczniów. Podręczniki nie były takie kolorowe, różnorodne, ale za to grube.

J.K.: Łatwiej było być uczniem kiedyś czy dzisiaj?
A.K.: Kiedyś pozyskiwanie wiedzy było utrudnione, nie było dostępnych tylu źródeł informacji. Opieraliśmy się głównie na tym, co przekazywał nauczyciel i na podręcznikach. Dzisiaj są znacznie większe możliwości, szereg łatwo dostępnych pomocy – korzystanie z internetu, kserowanie, skanowanie, e-book, bogate zbiory biblioteczne, czasopisma, a nawet zwykły telefon. Z drugiej strony zakres wiedzy do opanowania jest znacznie szerszy, a wymagania większe.

J.K.: A jak się uczyłaś, miałaś świadectwo z czerwonym paskiem?
A.K.: Tak, zdarzyło się nie raz. Uczyłam się bardzo dobrze, nieraz rodzice upominali mnie "Agnieszka do nauki" ,ale jak już się zaczęłam przygotowywać, to efekty były.

J.K.: Szkoła podstawowa  czy jest potrzebna, jak myślisz?
A.K.: Szkoła podstawowa nauczyła mnie dyscypliny, odpowiedzialności, chęci do poszerzania wiedzy, życia w zespole. To wszystko przydało mi się w późniejszym życiu. To tutaj zainteresowałam się naukami ścisłymi, co pozwoliło mi kontynuować naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Trzebini Sierszy, a potem podjąć naukę w studium o profilu informatycznym w Katowicach.

J.K.: Czy pamiętasz  szkolną woźną?
A.K.: Tak, Pani Głogowska, w pamięci mam jej postać,  jakby to było wczoraj.

J.K.: Kto dla Ciebie  w okresie szkolnym był autorytetem?
A.K.: Zdecydowanym autorytetem w młodszych klasach była Pani wychowawczyni, najpierw Pani Bogusz, potem  Pani Urbańczyk . Jej zawsze słuchaliśmy w szkole, rzetelnie wypełniałam polecenia. To, co powiedziała, było „święte”. Często jej słowo bardziej się liczyło niż rodziców. W starszych klasach autorytet mieli ci nauczyciele, którzy przystępnie przekazywali wiedzę, byli wyrozumiali, sprawiedliwi w ocenach. Taka była zdecydowana większość z nich. Ja właśnie uważałam za  "superową", pomimo wymagań, Panią Żołyńską od  zajęć wychowania fizycznego.

J.K.:  Chodziłaś w mundurku?
A.K.: Mundurki były obowiązkowe tzw "chałaty" . W szkole podstawowej stanowiły je granatowe fartuszki z włókien syntetycznych, krótsze dla chłopców, dłuższe dla dziewczynek. Do fartuchów dopinane były białe kołnierzyki, musiały być zawsze czyste. Koniecznym uzupełnieniem, wyróżniającym nas spośród innych, była granatowa tarcza z nazwą szkoły i miejscowości.

J.K.: A co z  kolegami czy koleżankami , pamiętasz ich ?
A.K.: Minęło sporo lat od ukończenia szkoły podstawowej. Wiele koleżanek i kolegów zmieniło miejsce zamieszkania. Utrzymuję kontakt przez portal internetowy, z tymi,  z którymi chodziłam do szkoły podstawowej, jak  i  z liceum. Jak wiesz, mieszkam ponad 400 km od Młoszowej.

J.K.: Coś dodasz na koniec spotkania ?
A.K.: Sądzę, że tak. Kiedyś uczniowie bardziej szanowali nauczycieli i siebie wzajemnie. Mniej było ordynarnych odzywek, przeszkadzania w lekcji, bójek, używek, w tym narkotyków. Wagary zdarzały się nawet najlepszym, ale z umiarem i odpowiedzialnością za zachowanie.

J.K.: Dziękuję za rozmowę.
A.K.: Dziękuję i życzę Ci samych najlepszych wyników w nauce .



            Rozmawiała: Julia Koratarz klasa V










Z przymrużeniem oka...w kręgu fraszek



"Fraszka na matematyczkę"

O szlachetna pani, ulituj się nad nami,
bo dziś mamy piątek
 weekendu początek.

Ocal od kartkówki, bo
puste są makówki ... sławić
Cię będziemy, także uczyć się
zaczniemy.

Kiedy wpadasz w złość,
to daje nam w kość!
Zestaw za zestawem
piszemy... my już rady
nie dajemy!

Choć twój umysł ścisły
i humor oczywisty - tyś
wiedzy skarbnica, nasza

przewodniczka!  

Karol Kocot, klasa VI







"Fraszka na polonistkę"


Wchodzi do klasy, mina „nietęga”!
Oj – myślę sobie, nachodzi mordęga.
Znów pytać nas będzie jak „kochać” się pisze?
A przecież, gdy mówi, to tego nie słyszę…
List pisać każe – kolejna „wtopa”, mi lepiej maila wysłać z laptopa…
Gdy w mowie mej cudnej rozwijam skrzydła
Od razu męczy mnie myśl przebrzydła, że zaraz padną słowa mi znane :
„Ustna wypowiedź jest mile widziana, tylko gdy z danym tekstem związana”
Więc jak zrealizować Jej oczekiwania i być kreatywnym,

gdy nudne zadania?


Piotr i Szymon Pulnar, klasa VI






"Fraszka na wuefistę"


Siedzi w kantorku i ze śmiechu płacze,
taki jest właśnie wuefista Rysiaczek.
Bardzo lubimy te jego żarty,
bo jest na psikusy zawsze otwarty.
Ubaw ma wielki i spojrzenie baczne
gdy widzi nasze ćwiczenia pokraczne.
Bardzo przebiegły i sprytny się zdaje,
ale dziewczyn manipulacją się łatwo poddaje.
Okręcą go wokół paluszka małego
I zdecydują o przebiegu WF-u całego.
Gdy na Orliku zasiądzie dumnie, wszyscy
do niego przychodzą tłumnie.
A on wyluzowany się nie stresuje
I całe popołudnie z uwagą kalkuluje,
które drużyny obstawić warto,
żeby powiększyć w banku swe saldo.
Piątki wpisuje tym, co szybko biegają
porad udziela tym, co się przewracają.
Wrzucił do kosz z dwutaktu bokiem,
teraz ma śliwę pod lewym okiem.
Jednych gani, drugich chwali, ale każe
skakać dalej.
Nasz wuefista, pan Ryszard Baster,
Często używa na zranienia plaster.

Piotr i Szymon Pulnar, klasa VI






"Fraszka na historyczkę"

Wiele mam życzliwości dla naszej historycy:
Stoi na straży przodków krwawicy
Powtarza z uporem materiał stale
A nam do głowy nie wchodzi to wcale!
Bo nasze mózgi są zmodernizowane
Tam info w plikach skompresowane,
Dane kompletne na temat gier, 
A nie o czasach szlacheckich sfer...

Piotr i Szymon Pulnar, klasa VI


"Fraszka na historyczkę"

Idzie do pracy i ziemi nie dotyka, bo kłębią się myśli w głowie historyka:
czy dostałby Chrobry króla koronę, gdyby Murzynkę pojął za żonę?
Albo czy wojna zwycięstwem by się skończyła, gdyby pod Grunwaldem wielka kałuża była?
A dla nas obce ich tarapaty, bo nam potrzebny PS4 na raty,
my dość kłopotów z Rodzicami mamy, żeby się zastanawiać nad starymi datami...

Piotr i Szymon Pulnar, klasa VI








By Wam wszystko pasowało, 
by kłopotów było mało,
byście zawsze byli zdrowi,
by problemy były z głowy,
by się wiodło znakomicie,
by wesołe było życie !